Powrót na psychoterapię...
Re: Powrót na psychoterapię...
4 lata temu skończyłam psychoterapię u terapeutki w jakim nurcie nie wiem, wszystko po trochę więc chyba systemowa? byłam w niej prawie 4 lata, pomogła mi ugłaskać swój świat , pozbyć się poczucia winy i paru innych rzeczy.
Po ostatniej hospitalizacji trafiłam pod skrzydła pewnej fundacji a oni współpracuję ze środowiskowymi centrami zdrowia psychicznego i tak trafiłam do terapeuty poznawczo-behawioralnego i tego mi było trzeba, bym nauczyła sie akceptowac chorobę, bym nauczyła się wyłapywac pewne symptomy zmiany faz i bym mogła działać a nie czekac jak już bedzie za późno.
Od roku jestem w tej terapii, jest mi łatwiej i jemu tez bo już podstawy mamy za sobą teraz tylko praca nad chorobą. Czuję, że jestem na innym etapie życia niż jeszcze kilka lat temu.
Spotkałam naprawdę w porządku ludzi.
Pierwszy raz jak wybrałam się na terapię do dziewczyny w trakcie kursu zraziłam się. Nie dało mi do myślenia że do niej ciągle są wolne miejsca a to na NFZ ale kobieta nie nadawała się w żaden sposób na terapeutę. Bylo u niej kilka osób których znam i żaden nie kontynuował z nią pracy. Jak jej powiedziałam że rezygnuję to nakrzyczała na mnie że ona tez ma coś do powiedzenia i nie mogę. Wpędziła mnie w takie poczucie winy, że nie mogłam sobie z tym poradzić. Na szczeście tylko jedno takie doświadczenie miałam na swoim koncie.
Po ostatniej hospitalizacji trafiłam pod skrzydła pewnej fundacji a oni współpracuję ze środowiskowymi centrami zdrowia psychicznego i tak trafiłam do terapeuty poznawczo-behawioralnego i tego mi było trzeba, bym nauczyła sie akceptowac chorobę, bym nauczyła się wyłapywac pewne symptomy zmiany faz i bym mogła działać a nie czekac jak już bedzie za późno.
Od roku jestem w tej terapii, jest mi łatwiej i jemu tez bo już podstawy mamy za sobą teraz tylko praca nad chorobą. Czuję, że jestem na innym etapie życia niż jeszcze kilka lat temu.
Spotkałam naprawdę w porządku ludzi.
Pierwszy raz jak wybrałam się na terapię do dziewczyny w trakcie kursu zraziłam się. Nie dało mi do myślenia że do niej ciągle są wolne miejsca a to na NFZ ale kobieta nie nadawała się w żaden sposób na terapeutę. Bylo u niej kilka osób których znam i żaden nie kontynuował z nią pracy. Jak jej powiedziałam że rezygnuję to nakrzyczała na mnie że ona tez ma coś do powiedzenia i nie mogę. Wpędziła mnie w takie poczucie winy, że nie mogłam sobie z tym poradzić. Na szczeście tylko jedno takie doświadczenie miałam na swoim koncie.
Re: Powrót na psychoterapię...
Widzę, że to nawet lepszy okaz od tej baby, która pytała mnie czy mam błonę dziewiczą.

We put cameras in the cameras. She'll never suspect.
- Espresso89
- Zaprzyjaźnieni
- Posty: 1068
- Rejestracja: 05 sty 2019, 0:05
- Lokalizacja: Koniec Świata
- Gender:
Re: Powrót na psychoterapię...
Bo ty kluskowa za bardzo się z nimi pirdolisz im trzeba od razu z grubej rury co się o nich myśli


"Król Artur"
Od lat
Wśród klątw.
Od lat
Wśród klątw.
Re: Powrót na psychoterapię...

Ale tak na serio to powiem ci, że naprawdę odjęło mi wtedy mowę. Potem stwierdziłam, że trzeba było powiedzieć coś w stylu: "ale ja przyszłam do psychologa, a nie ginekologa, musiałam pomylić gabinety", ale oczywiście było już po ptokach.

Potem, kiedy mówiłam o tym innym osobom, w tym terapeutom, reakcja była podobna: EEE... CO..?!

We put cameras in the cameras. She'll never suspect.
- Espresso89
- Zaprzyjaźnieni
- Posty: 1068
- Rejestracja: 05 sty 2019, 0:05
- Lokalizacja: Koniec Świata
- Gender:
Re: Powrót na psychoterapię...
Myślę że chciała zobaczyć czy będzie reakcja czy się obronisz oni tak robią atakują cię tak około 2-3wizyty sprawdzają twoje reakcje i czy będzie riposta, moja też była niezbyt miła a riposta sama przyszła
Miałam umowę spisywać terapeutyczną i wycofałam się w ostatnim momencie.

"Król Artur"
Od lat
Wśród klątw.
Od lat
Wśród klątw.
Re: Powrót na psychoterapię...
Terapeuci jednak coś mają z tym życiem seksualnym swoich klientów. W szpitalu zapytałam mnie psycholog w jakim wieku miałam inicjację seksualną i dlaczego akurat wtedy. A widziałam kobietę pierwszy raz w życiu.
Zafiksowani sa na tym punkcie.
Spora ilość osób które zostali terapeutami to również ludzie pokaleczeni życiowo. Mam taką koleżankę, która jest mocno
zaburzona a przyjmuje pacjentów 
Zafiksowani sa na tym punkcie.
Spora ilość osób które zostali terapeutami to również ludzie pokaleczeni życiowo. Mam taką koleżankę, która jest mocno


Re: Powrót na psychoterapię...
Mój terapeuta też mial jedna duża wpadkę ,pózniej trochę było męczenia się,ale ostatecznie sporo u niego przerobiłem i chyba miałem nalepszy wtedy czas.Chyba nie ma być przyjemnie na terapii,gdy ma być skuteczna i jedna osoba mi powiedziała,że terapeuta nie może być przyjacielem.
Re: Powrót na psychoterapię...
Jestem drugi dzień na terapii na dziennym.
Jest spoko, jest nas 15 osób i widzę duuużą różnicę między dziennym z 2007 a obecnym. Ludzie są w dużo lepszym stanie, raczej nikt nie zamula, jest wiele osób z którymi można na wiele tematów pogadać. Zastawiam się czy po prostu dobrze trafiłam, czy może psychiatria się rozwinęła i pacjenci lepiej funkcjonują? 


We put cameras in the cameras. She'll never suspect.
Re: Powrót na psychoterapię...
Uznajmy ze psychiatria sie rozwineła 
Re: Powrót na psychoterapię...
Masz szczęście z grupą,też takie miałem,ale po mnie już była grupa niezbyt fajna,to zależy na kogo trafisz.Grupa duży ma wpływ na to jak funkcjonujemy na dziennym.Może jakieś ciekawe znajomości po wyjściu?
Re: Powrót na psychoterapię...
Tak naprawdę męcze się na terapii.Chciałbym sam sobie radzić.Już chyba mam wypełnione połowę kontraktu.
Re: Powrót na psychoterapię...
Wiem, że terapia trwa określony czas, co nie? Myślę, że warto to doprowadzić do końca, skoro mówisz, że Ci to jednak pomaga.


We put cameras in the cameras. She'll never suspect.
Re: Powrót na psychoterapię...
Chyba tak. Seks czy jakieś traumatyczne doświadczenia z nim związane mogą być przyczyną późniejszych zaburzeń. Oni chyba uważają że choroby psychiczne są wynikiem najczęstszych skutków po przeżyciach intymnych których nie możemy zaakceptować i się pogodzić.
Jeśli tak to oni będą prowadzić terapię pod tym kierunkiem, stąd te pytania.
Spotkałem się z tym już kilkakrotnie czytając w necie.
Nie musi to być gwałt. Może to być masturbacja, po której ma się poczucie winy, a wiadomo że owe poczucie winy wywołuje np religia.
Może to być brak akceptacji u siebie jakieś dewiacji itp,...
I żeby nie było, chorobę wywołują też różne inne czynniki nie tylko seks.
Re: Powrót na psychoterapię...
Tylko klient jak ma z tym problem to rozumiem, że to wnosi w terapię. Jakbym miała z tym problem to bym o tym powiedziała, nie wyobrażam sobie tego inaczej. Ja mam awersję do takich tematów, które nie wychodzą ode mnie albo moich bliskich a od obcych ludzi. Zapala mi się czerwona lampka.Andwer pisze: ↑13 lut 2021, 9:53
Chyba tak. Seks czy jakieś traumatyczne doświadczenia z nim związane mogą być przyczyną późniejszych zaburzeń. Oni chyba uważają że choroby psychiczne są wynikiem najczęstszych skutków po przeżyciach intymnych których nie możemy zaakceptować i się pogodzić.
Jeśli tak to oni będą prowadzić terapię pod tym kierunkiem, stąd te pytania.
Spotkałem się z tym już kilkakrotnie czytając w necie.
Nie musi to być gwałt. Może to być masturbacja, po której ma się poczucie winy, a wiadomo że owe poczucie winy wywołuje np religia.
Może to być brak akceptacji u siebie jakieś dewiacji itp,...
I żeby nie było, chorobę wywołują też różne inne czynniki nie tylko seks.
Miąłam kiedyś taką historię lata temu jak jeszcze chodziłam do kościoła i nie byłam tak antyklerykalna jak teraz, podczas spowiedzi ks zaczął mi zadawać TAKIE pytania, że przekroczył wszelkie moralne granice. Odbiło się to na mnie lękiem, po rozmowie z innym okazało się że tej pseudo ks miął sam problem ze sobą chcąc wiedziec ode mnie takie szczegóły, które sam zainicjował taką rozmowe, nie wyszło to ode mnie.
Dlatego teraz gdy pojawia sie ten temat na tapecie ja staje sie bardzo ostrożna. I już swoją drogą, że nie uczestnicze w żadnym życiu kościoła od lat.
Re: Powrót na psychoterapię...
Rozumiem Cię. Ja też nie chciałbym rozmawiać o takich sprawach z terapeutą, ani psychologiem. Niektórzy pseudo specjaliści podchodzą do ludzi bardzo nieprofesjonalnie. O tych sprawach wolę gadać z kimś kogo znam. Nigdy nie chodziłem na psychoterapię.
Oni twierdzą, że większość ludzi zataja swoje problemy z tymi sprawami i duszą to w sobie. Rzekomo oni mają swoje "sposoby" na dotarcie do głębi wnętrza pacjenta i pozamiatać tam ciężar i wszelkie nieczystości zwane cierpieniem, bólem który nas gnębi. Wyciągnięcie z nas cierpienia tym swoim sposobem ponoć ma sprawić że poczujemy ulgę i lekkość. Niestety zbyt wielu terapeutów podchodzi do tego zbyt nieprofesjonalnie.
Myślę, że jeśli spotykamy się na początku terapii z tymi pytaniami trzeba jasno zaznaczyć, że nie mieliśmy z tym nigdy problemu a sam problem leży gdzieś indziej.
Oni twierdzą, że większość ludzi zataja swoje problemy z tymi sprawami i duszą to w sobie. Rzekomo oni mają swoje "sposoby" na dotarcie do głębi wnętrza pacjenta i pozamiatać tam ciężar i wszelkie nieczystości zwane cierpieniem, bólem który nas gnębi. Wyciągnięcie z nas cierpienia tym swoim sposobem ponoć ma sprawić że poczujemy ulgę i lekkość. Niestety zbyt wielu terapeutów podchodzi do tego zbyt nieprofesjonalnie.
Myślę, że jeśli spotykamy się na początku terapii z tymi pytaniami trzeba jasno zaznaczyć, że nie mieliśmy z tym nigdy problemu a sam problem leży gdzieś indziej.